Panowanie króla Jana III w relacji Philippe'a Duponta, towarzysza broni i świadka zwycięskich kampanii wojennych
Panowanie króla Jana III w relacji Philippe'a Duponta, towarzysza broni i świadka zwycięskich kampanii wojennych - Galeria zdjęć
Panowanie Jana III to czas ostatnich triumfów polskiego oręża, zwycięskich szarż skrzydlatej husarii i świetności armii dowodzonej przez króla – wojownika. W przeciwieństwie do Wazów i późniejszych Wettinów, Jan III Sobieski uosabiał ideał króla-rodaka, z którym – mimo wszystkich zalet i wad magnackiej kultury – śmiało możemy się utożsamiać. Nic dziwnego więc, że jego epoka budzi wciąż żywe zainteresowanie, tak wśród zawodowych historyków, jak i miłośników naszych dziejów ojczystych.
W dziejach polskiej wojskowości panowanie Jana III to okres „klasycznych” wojen z Imperium Osmańskim, zapoczątkowanych najazdem tureckim na Polskę w 1672 r., a zakończonych pokojem karłowickim w 1699. Był to ostatni zawarty przez Rzeczpospolitą traktat pokojowy, który przyniósł jej korzyści terytorialne – nie przyłączono co prawda nowych terenów, ale odzyskano straty z 1672 r. I chociaż ów traktat zatwierdzał już następca Jana III, August II Mocny, to nie ulega wątpliwości, że był on zasługą zwycięstw Sobieskiego. Wojny tureckie zaczęły się katastrofą „haniebnego” roku 1672, kiedy wobec grożącej inwazji Rzeczpospolita pogrążała się w anarchii domowych sporów między stronnictwem króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego a opozycją, zwaną malkontentami, na czele z prymasem Mikołajem Prażmowskim i hetmanem wielkim koronnym Janem Sobieskim. Nie był tu bez winy przyszły król Polski, ale na jego dobro trzeba zapisać, że jako jedyny podjął w 1672 r. zdecydowane działania zbrojne, rozbijając już po upadku Kamieńca Podolskiego czambuły tatarskie i w istotny sposób przyczyniając się do złagodzenia warunków traktatu buczackiego. Znalazł też w sobie na tyle siły i rozwagi, by z początkiem 1673 r. pogodzić się z królem i przygotować plan kampanii, która przyniosła olśniewające zwycięstwo pod Chocimiem (11 listopada 1673). Bitwę tę znawcy wojskowości uznają za majstersztyk, doprowadziła bowiem do niemal całkowitego zniszczenia silniejszych i okopanych w umocnionym obozie wojsk tureckich. Dała też, wobec jednoczesnej śmierci króla Michała, Janowi Sobieskiemu koronę na najbliższej elekcji (maj 1674 r.).
W toku dalszych walk z Turkami, zakończonych traktatem w Żurawnie w 1676 r., Polska odparła nowe najazdy, nie zdołała jednak odrobić strat. Próba uzyskania rekompensaty w innym kierunku – nad Bałtykiem – nie powiodła się wskutek intryg wewnętrznych oraz wycofania się Francji z akcji sojuszniczej. Nie pozostawało zatem nic innego, jak powrócić do koncepcji wojny z Osmanami. Okazja nadarzyła się w 1683 r., kiedy Turcy zaatakowali Wiedeń. Sojusz z Habsburgami i odsiecz wiedeńska okazały się przełomowymi wydarzeniami w dziejach zarówno samego Sobieskiego, jak i Polski. Królowi i państwu przyniosły sławę, która przetrwała do czasów wojny północnej i najazdu Karola XII na Polskę. Stały się też zaczątkiem utworzenia nowej Ligi Świętej (1684 r.), która – w przeciwieństwie do wszystkich podobnych poczynań w przeszłości – przyniosła wreszcie po latach zmagań decydujące zwycięstwo nad Osmanami. Wyrażało się ono nie tylko w trwałym odzyskaniu części zdobytych przez nich ziem (Węgry, Podole), ale i złamaniu potęgi ofensywnej Turcji, która przestała być odtąd groźna dla Europy. Co prawda Polska, pogrążająca się w domowej anarchii, nie była w stanie maksymalnie wykorzystać zwycięstw swego króla i wojska, ale odzyskała – jak powiedzieliśmy wyżej – straty z Buczacza.
W polityce wewnętrznej kraju panowanie Jana III nie przyniosło, niestety, tak potrzebnego odrodzenia. Umocniła się zasada fakcyjności, która zaczęła przeważać nad dążeniem do dobra wspólnego. Litwą trzęśli najpierw Pacowie, później Sapiehowie, często działający wbrew interesom króla. Monarcha musiał wręcz układać się z potężnymi magnatami, jeśli chciał coś zdziałać na arenie wewnętrznej czy międzynarodowej. Dobitnym tego przykładem jest fiasko polityki bałtyckiej, a później próby zapewnienia tronu pierworodnemu Jakubowi Sobieskiemu, podjętej na sejmie 1688 r. Opozycja działała, wiedziona zmysłem niedopuszczenia do wzmocnienia władzy królewskiej, czego z kolei chciał Jan III.
Daleko lepiej przedstawiały się sprawy w dziedzinie gospodarki i kultury. Panowanie Jana III to powolne dźwiganie się państwa ze zniszczeń okresu wojen szwedzkich i moskiewskich w połowie XVII w. Niestety, proces ten został zahamowany w czasach Augusta II, kiedy Polskę zalały wrogie szwedzkie i „sprzymierzone” moskiewskie wojska. Jeśli chodzi o związki kulturalne, to trwało zbliżenie z Francją, może jeszcze niezbyt wyraźnie odczuwane, ale mające przed sobą piękną przyszłość w XVIII stuleciu. Sam król peruki jeszcze nie nosił, ale listy po francusku do ukochanej małżonki już pisał.
Świadectwem tego zbliżenia z Francją jest również obecność Francuzów w otoczeniu króla oraz pozostawione przez nich relacje. Jedna z nich, autorstwa Filipa Duponta, jest znana pod oryginalnym tytułem Memoires pour servir à l`histoire de la vie et des actions de Jean Sobieski III, du nom roi de Pologne (Pamiętniki do historii życia i czynów Jana III Sobieskiego, króla polskiego). Pod takim też tytułem zostały wydane po francusku przez J. Janickiego w 1885 r., w związku z obchodami dwustulecia odsieczy wiedeńskiej[1]. Wydawca opatrzył wydanie francusko-polskim wstępem, zachowując język oryginału. W 2011 r. Muzeum Pałacu w Wilanowie wydało pierwszy pełny przekład pamiętników Duponta na język polski[2].
Wyjaśnienia domaga się w pierwszej kolejności nazwisko autora. Znany u nas jako Filip Dupont, nazywał się ów Francuz Philippe la Masson. Pod takim też – co prawda nieco przekręconym – nazwiskiem otrzymał w Polsce indygenat. Używał jednakże przydomka „du Pont”, które przyjęło się jako jego nazwisko. Urodził się we Francji ok. 1650 r. Był zawodowym wojskowym, inżynierem artylerzystą, co miało stanowić klucz do jego kariery. W Polsce pojawił się na początku lat 70. XVII w. i służył w armii koronnej pod rozkazami Jana Sobieskiego – najpierw hetmana wielkiego koronnego, później króla. Jego wojskowe wykształcenie i osobisty udział w kampaniach wojennych okazały się zbawienne dla historyków i czytelników jego pamiętników. Z racji swych zainteresowań skupiał się bowiem głównie na sprawach wojskowych, a i przedstawiał je w sposób fachowy i wiarygodny. Widzimy go we wszystkich kampaniach przeciw Turkom – bił się pod Chocimiem w 1673 r., pod Lwowem w 1675 r., pod Żurawnem w 1676 r. i pod Wiedniem w 1683 r. On to, z polecenia króla, zawiózł królowej Marii Kazimierze wiadomość o wiktorii wiedeńskiej. Niebawem wrócił do polskich wojsk walczących na obszarze obecnej Słowacji i wziął udział w zakończeniu kampanii 1683 r.
Przy boku królewskim Dupont pozostał aż do zgonu Jana III, czego był świadkiem. O jego losach po śmierci Jana III wiemy niewiele. Powrócił do Francji, gdzie żył jeszcze w 1725 r. Aż do śmierci królowej Marii Kazimiery Sobieskiej pozostawał na jej służbie i po jej śmierci w 1717 r. przewiózł jej ciało do Polski. W ostatnich latach życia napisał „Pamiętniki”, które w jego zamiarze miały się stać odpowiedzią na dzieło innego Francuza, François`a Paulina Dalairaka, Les anecdotes de Pologne, ou mémoires secrets du règne de Jean Sobieski III du nom. Ukazało się ono drukiem w Paryżu i Amsterdamie w 1699 r. Dalairac niezbyt przychylnie pisał tam o Janie III, dla którego Dupont żywił prawdziwe uwielbienie. Musimy o tym pamiętać, czytając jego „Pamiętniki”, gdyż stosunek do króla miał wyraźny wpływ na sposób jego przedstawiania i ocenę działań.
Jak już stwierdziliśmy, Dupont spisał swoje „Pamiętniki” pod koniec życia, co skutkowało pewnymi błędami w szczegółach opisywanych wydarzeń, zwłaszcza tych, w których autor nie brał udziału. Widać to zwłaszcza na początku dzieła. Dupont podzielił swoje „Pamiętniki” na kilka części. W „Przedmowie” opisuje genealogię rodu Sobieskich, zasługi wojenne przodków króla – w tym zwłaszcza hetmana wielkiego koronnego Stanisława Żółkiewskiego – oraz w skrócie wojny samego monarchy. W tej części jest też najwięcej błędów. Opowieści o początkach rodu Sobieskich są zupełnie bałamutne, a i co do wydarzeń z ostatnich stu lat zdarzają się autorowi pomyłki. Sądzi na przykład, że syn Stanisława Żółkiewskiego, Jan, poległ pod Cecorą, a w wojnie z Moskwą za Stefana Batorego zginął dziad króla, Marek Sobieski – w tym przypadku zapewne pomylił go z bratem króla, również Markiem, który zginął w rzezi pod Batohem w 1652 r. Z biegiem lat postaci te mogły się pomylić Dupontowi – zapomniał o istnieniu brata królewskiego, a pamiętał, że jakiś Marek Sobieski zginął w bitwie. Dokładniejszy jest skrócony opis życia i działań samego króla, który kończy się w „Przedmowie” na nieudanej kampanii 1688 r. W tym fragmencie Dupont przedstawił główną treść całego dzieła.
Zasadniczą część „Pamiętników” autor podzielił na trzy części. W pierwszej omawia działania wojenne i polityczne w Polsce od 1671 r. Słusznie zaczyna od zarysowania genezy konfliktu między Polską a Kozaczyzną zaporoską, który w czasach Michała Korybuta Wiśniowieckiego odnowił się na tle sporu o kozacką buławę hetmańską między popieranym przez dwór Michałem Chanenką a popularnym wśród Kozaków Piotrem Doroszenką. Sobieski popierał Doroszenkę, ale musiał go zwalczać – taka była geneza kampanii 1671 r., a następnie najazdu tureckiego „w obronie” Doroszenki. Przy okazji Dupont nie szczędzi słów krytyki pod adresem dworu królewskiego, chwaląc zarazem wszelkie działania opozycji, także te zmierzające do detronizacji Michała Korybuta. Mamy w tym miejscu dobry przykład tego, z czym będziemy spotykać się na dalszych kartach „Pamiętników” – apologia Jana Sobieskiego, usprawiedliwianie wszystkich jego niewygodnych i dwuznacznych działań oraz podkreślanie zasług militarnych.
W dalszym ciągu części pierwszej Dupont opisuje upadek Kamieńca Podolskiego, konfederację gołąbską – przedstawioną w jednoznacznie złym świetle – oraz starania Jana Sobieskiego podejmowane w celu odparcia nawały turecko-tatarskiej (wyprawa na czambuły) i uzdrowienia sytuacji w kraju (plany detronizacji króla, a później, w 1673 r., porozumienie z nim). Następnie widzimy opis działań wojennych w 1673 r., w których ospałości schorowanego władcy przeciwstawiana jest energia hetmana wielkiego koronnego. Dupont kreśli dokładny obraz wiktorii chocimskiej, w której sam brał udział. Potem przechodzi do elekcji Jana Sobieskiego, zupełnie tuszując zakulisowe starania Marii Kazimiery, która w porozumieniu z ambasadorem francuskim torowała mężowi drogę do tronu. Wynik elekcji przedstawia jako zrządzenie Boskiej Opatrzności – nieoczekiwaną, acz zasłużoną nagrodę ze strony szlachty za zwycięstwo chocimskie elekta.
Dalej Dupont prowadzi nas wojennym szlakiem króla Jana III, któremu towarzyszył. Obserwujemy zatem ofensywną kampanię 1674 r., później odparcie w 1675 r. turecko-tatarskiego najazdu, w której kluczowymi działaniami okazały się zwycięska obrona Trembowli oraz rozgromienie ordy tatarskiej przez króla pod Lesienicami niedaleko Lwowa. Rok następny, 1676, przyniósł starcie z głównymi siłami tureckimi, które Polacy odpierali w umocnionym obozie żwanieckim. Działania te przyniosły podpisanie porozumienia pokojowego. Koniec walk i siedmioletni okres pokoju skłoniły też Duponta do zakończenia pierwszej części „Pamiętników”. Jak sam przyznał, sprawy lat 1676-1683 nie interesowały go, przeszedł więc do zawarcia sojuszu z Habsburgami i wznowienia wojny z Turcją w 1683 r. Tematyka ta stała się treścią drugiej części „Pamiętników”.
Opisując działania wojenne 1683 r., Dupont nie ogranicza się do relacji z poczynań wojsk polskich. Obficie cytuje też korespondencję, jaką wymieniali między sobą obrońcy Wiednia: głównodowodzący wojskami cesarskimi ks. Karol Lotaryński oraz idący z odsieczą król Jan III. Korespondencja ta jest co prawda znana, niemniej wzbogaca ona wartość źródłową dzieła Duponta[3]. Kampania 1683 r. w jego opisie jest panegirykiem na cześć polskiego króla, który – bardziej dla korzyści całego chrześcijaństwa niż własnej – pospieszył na pomoc cesarzowi i podjął trud prowadzenia ciężkiej wojny z niewiernymi.
Udział w kampanii wiedeńskiej nie zakończył bynajmniej wojskowej kariery Filipa Duponta w armii koronnej. Jego dalsze losy, jak też przebieg kolejnych walk aż po przełom lat 80. i 90. XVII w., stały się tematem trzeciej części „Pamiętników”. Śledząc zatem poczynania ich autora, widzimy, że już w 1684 r. wziął on udział w walkach na Podolu i uczestniczył w zdobyciu zamku Jazłowca. Przy okazji poczynił trafne spostrzeżenia na temat wyczerpania wojsk kampanią wiedeńską, co stało się główną przyczyną ograniczenia działań wojennych w 1684 r. do operacji na Podolu. Wobec tego faktu, a także złej jesiennej pogody, trzeba było zaniechać planowanego przez króla wtargnięcia do Mołdawii i zakończyć walki na linii Dniestru.
Uczestnictwo w dotychczasowych walkach opłaciło się Dupontowi, na sejmie 1685 r. został bowiem obdarzony polskim indygenatem, dzięki któremu mógł nabywać dobra w Polsce i uczestniczyć w życiu publicznym kraju. Kto wie, może i skorzystałby z tej możliwości i osiadł u nas na stałe, gdyby przy władzy utrzymała się dynastia Sobieskich, z którą był związany? Uzyskanie polskiego szlachectwa dało mu zresztą asumpt do opisania niektórych zasad samorządu szlacheckiego, aczkolwiek – przyznajmy – w tej kwestii nie był tak precyzyjny, jak w opisie wojska. W każdym razie postarał się sprostać wymogom stanu szlacheckiego i spełniał jego podstawowy obowiązek, jakim była służba wojskowa. Jeszcze w tym samym roku stawił się zatem w obozie polskim i wziął udział w wyprawie hetmana wielkiego koronnego Stanisława Jana Jabłonowskiego do Mołdawii. Wojska polskie nie odniosły tym razem większych sukcesów. Utknęły na Bukowinie w walkach z Tatarami, po czym hetman zdecydował się na odwrót. O ile też nie powiodło mu się pobicie Tatarów, o tyle skutecznie wyprowadził armię z osławionych bukowińskich lasów. Relacja naszego autora z tych wydarzeń jest do tej pory jednym z podstawowych źródeł do kampanii bukowińskiej.
Fiasko kampanii 1685 r. skłoniło króla do podjęcia bardziej zdecydowanych działań. Już w 1686 r. Filip Dupont wziął zatem udział w nowej kampanii mołdawskiej, prowadzonej tym razem osobiście przez Jana III. W zamyśle króla wyprawa ta miała osiągnąć dwa cele – państwowy i osobisty. Celem państwowym, oficjalnie jedynym, było opanowanie Mołdawii jako środek do odcięcia Kamieńca Podolskiego od zaplecza i zmuszenie Turków do wydania tej twierdzy Polakom. Prywatnie król chciał zdobyć Mołdawię i osadzić na jej tronie swojego syna Jakuba, co miało utorować mu drogę do tronu polskiego – Jan III spodziewał się, że Polacy, chcąc utrzymać Mołdawię, obiorą jej władcę na swojego króla.
Wyprawa mołdawska była zatem bardzo ważna zarówno dla państwa, jak i dla monarchy. Zebrano poważne siły, które – wobec zaangażowania Turków w obronę Budy i Węgier przed Habsburgami – powinny zagwarantować zwycięstwo. Niestety, operacja zakończyła się fiaskiem. Wojska polskie opanowały co prawda kraj wraz ze stolicą, Jassami, ale nie znalazły wystarczającego oparcia w samych Mołdawianach. Nie zdołały także rozbić Tatarów, którzy z polecenia sułtana prowadzili działania obronne w Mołdawii. Przeciwnik unikał walnej bitwy, w której zostałby niechybnie pokonany, i szarpał Polaków, utrudniając im poruszanie się i zaopatrywanie w żywność. Tatarzy działali wtedy niemal tak, jak Stefan Czarniecki wobec Szwedów zimą i wiosną 1656 r. Skutek był również podobny – wyczerpane marszem i uganianiem się za lotnym przeciwnikiem wojsko musiało wrócić w granice Polski, nie osiągnąwszy celu kampanii.
Faktyczna klęska wyprawy 1686 r. stanowiła punkt zwrotny w dziejach polskiej wojskowości i samej wojny z Osmanami. Nie udało się odnieść szybkiego zwycięstwa, a długie zmagania, które się zaczęły, wymagały lepszego przygotowania finansowego i logistycznego, niż wyczerpany wojną i uzależniony od każdorazowej zgody sejmu na podatki kraj mógł osiągnąć. Spadły również akcje Polski w Lidze Świętej – bezpośrednim skutkiem kampanii 1686 r. stała się konieczność zaprzysiężenia niekorzystnego traktatu pokojowego z Moskwą, który potwierdzał warunki rozejmu andruszowskiego z 1667 r. Za cenę przyłączenia się Moskwy do wojny z Osmanami Polska musiała zgodzić się na wieczyste odstąpienie carowi Smoleńska, Zadnieprza i Kijowa. Filip Dupont dał nam doskonały opis kampanii mołdawskiej, w którym trafnie zanalizował wojskowe przyczyny niepowodzenia. Nie poskąpił też uwag na temat samego kraju, jego stolicy i mieszkańców, które mogą zaciekawić nie tylko historyków wojskowości.
Niepowodzenie wyprawy 1686 r. nie złamało jeszcze ducha ofensywnego w królu, zmusiło go jednak do ograniczenia celów wojny i dostosowania ich do oczekiwań szlacheckich podatników. Celem kampanii 1687 r. stało się więc odzyskanie Kamieńca Podolskiego. Jan III na nominalnego dowódcę wyznaczył swego 20-letniego syna Jakuba, chcąc, by ten okrył się sławą wojenną i utorował sobie – wzorem ojca – drogę do serc szlacheckich i tronu polskiego. Rzecz jasna, królewicz miał zbyt małe doświadczenie, by podołać temu zadaniu, zatem faktyczne dowództwo spoczęło w rękach hetmana Stanisława Jabłonowskiego. Niestety jednak, zbyt małe były również siły przeznaczone do zdobycia Kamieńca. Skończyło się na kilkudniowym ostrzale twierdzy, bez żadnego pożytku strategicznego. Dupont tym razem nie miał okazji wziąć udziału w walkach, chociaż był obecny na froncie. Kilka miesięcy wcześniej został wysłany do Kamieńca, oficjalnie w celu wynegocjowania u Turków warunków wykupienia jeńców, faktycznie zaś w celu obejrzenia fortyfikacji twierdzy. Czujny komendant Kamieńca przejrzał jednak istotę misji Francuza i zatrzymał go pod kluczem, dopóki Polacy nie odstąpili od oblężenia. Dupont przyglądał się zatem walkom zza murów kamienieckiej fortecy i zostawił nam ciekawy obraz sytuacji w zamku, nastrojów tureckich i skutków polskiego ostrzału artyleryjskiego.
Udział w oblężeniu – a raczej obserwacja obrony – Kamieńca Podolskiego w 1687 r. zakończyły wojenną karierę Filipa Duponta w wojsku polskim. Związany odtąd bardziej z dworem niż wojskiem, daje nam opis nieudanego sejmu grodzieńskiego z 1688 r., który pogrzebał nadzieje Jana III na przeprowadzenie elekcji vivente rege jego syna, Jakuba. Wraz z osłabieniem polskiej aktywności na froncie tureckim i osobistym wycofaniem się Duponta z działań, jego „Pamiętniki” dobiegają końca. Omówił jeszcze ostatnią, przedsięwziętą w 1691 r. kampanię mołdawską Jana III, po której w polskich rękach pozostały niektóre twierdze w północnej Mołdawii. W przyszłości miały się one stać ekwiwalentem za zwrot Kamieńca Podolskiego – nie można zatem mówić o całkowitym fiasku tych działań. Niemniej nie przyniosły one bezpośrednio ani odzyskania Kamieńca, ani zdobycia Mołdawii. Coraz bardziej słabnący król zmarł w Wilanowie 17 czerwca 1696, nie doczekawszy zakończenia wojny tureckiej. Końcowa charakterystyka króla i opis jego ostatnich dni zamykają też dzieło Duponta.
W trzeciej części „Pamiętników”, kiedy uwielbianemu przez autora Janowi III zabrakło spektakularnych sukcesów, Dupont stara się nadal wskazywać kluczowe dla całej wojny działania króla. Relacjonuje zatem wypadki z frontu węgierskiego, przypisując odnoszone przez Austriaków zwycięstwa nad Turkami dywersyjnym działaniom Polaków. Rzeczywiście, lata 1685 i 1686 przyniosły pierwsze ważne zwycięstwa na Węgrzech, uwieńczone zdobyciem Budy. Na tym tle sukcesy polskie wypadały raczej blado, a niemożność odzyskania Kamieńca była wręcz kompromitująca. Dupont stara się więc wybielać króla i podkreśla, że bez jego wypraw do Mołdawii Austriakom nigdy nie udałoby się odnieść takich sukcesów na Węgrzech. Jest w tym trochę prawdy, choć nie tyle, ile chciałby Dupont.
Podstawą wydania „Pamiętników historyi życia i czynów Jana III Sobieskiego” z 2011 roku jest XIX-wieczna edycja francuska J. Janickiego, oparta na przechowywanych w Polsce rękopisach. Z niej pochodzą także trzy krótkie teksty Filipa Duponta, dołączone do „Pamiętników”: „Tatarski sposób wojowania”, „Praktyka wojsk polskich zaopatrywania się w pożywienie przed rozpoczęciem kampanii” oraz „Wzmianka o bitwie morskiej” (na temat bitwy pod Texel w 1694 r.). Sądzimy, że na równi z „Pamiętnikami” są one warte przypomnienia jako teksty z zakresu historii wojskowości. Pełne tłumaczenie polskie dzieła Duponta jest zasługą Beaty Spieralskiej. Wstęp i przypisy opracował Dariusz Milewski. Doceniając fachowość edycji J. Janickiego, zachowaliśmy niektóre z jego przypisów rzeczowych, zaznaczając to w tekście. Przypisy tekstowe Janickiego pominęliśmy, z wyjątkiem kilku przypadków. Założeniem niniejszej edycji nie było bowiem powielenie dokonań Janickiego, lecz ich uprzystępnienie poprzez tłumaczenie polskie i opatrzenie nowym aparatem krytycznym. Mamy nadzieję, że tak przygotowana edycja „Pamiętników” Filipa Duponta spełni oczekiwania Czytelników i przybliży to niezaprzeczalnie cenne i ciekawe dzieło polskim historykom.
Tekst jest skróconą wersją wstępu do książki wydanej przez Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie Pamiętniki historyi życia i czynów Jana III Sobieskiego, opracował i wstępem opatrzył Dariusz Milewski, tłumaczenie Beata Spieralska, Warszawa 2011
E-book dostępny w księgarni online: https://wilanow-palac.pl/produkt/pamietniki-historyi-zycia-i-czynow-jana-iii-sobieskiego-ebook-p-607
[1]Memoires pour servir à l`histoire de la vie et des actions de Jean Sobieski III, du nom roi de Pologne par Philippe Dupont attaché à ce prince en qualité d`ingénieur en chef de l`artillerie, publiés d`après manuscrit par J. Janicki, Varsovie 1885 (Pamiętniki do historyi życia i czynów Jana III Sobieskiego, króla polskiego przez Filipa Duponta pełniącego przy królu obowiązki głównego inżyniera artylleryi, wydał z rękopisu J. Janicki, Warszawa 1885).
[2] Philippe Dupont, Pamiętniki historyi życia i czynów Jana III Sobieskiego, opracował i wstępem opatrzył Dariusz Milewski. Tłumaczenie: Beata Spieralska, Warszawa 2011.
[3] Edycja tych listów ma zresztą ponad stuletnią metrykę; zob. Akta do dziejów króla Jana III, sprawy roku 1683, a osobliwie wyprawy wiedeńskiej wyjaśniające, wyd. F. Kluczycki, Kraków 1883.